Dla ducha

Ostatnio przeglądane

ENSO

Newsletter

Ego Mężczyzny-Ego Kobiety (Elżbieta Liszewska) Zobacz większe

Ego Mężczyzny-Ego Kobiety (Elżbieta Liszewska)

KV084

Nowy

Modliłeś się pewnie o to czy o tamto, a ta rzecz nie realizowała się. Obrażałeś się wtedy pewnie na Boga, że nie chce wysłuchać twoich modlitw i nieraz zapewne odwracałeś się od Niego. Kogo przypomina ci ten obrazek - małego, niedojrzałego Jasia, który pogniewał się na rodziców, gdyż nie chcieli spełnić jego zachcianki. A gdyby tak bez emocji porozmawiać z dorosłymi, dowiedzieć się dlaczego sądzą, że ta rzecz nie jest dobra dla ciebie? Tak jak dziecko nie jest w stanie zrozumieć pobudek kierujących dorosł

Więcej szczegółów

Ten produkt nie występuje już w magazynie

27,00 zł

Więcej informacji

  SPIS TREŚCI Przedmowa ...............................................................7 Wstęp .......................................................................9 Rozdział I: Pierwsze wrażenie .......................... 15 Rozdział II: Po prostu życie ............................. 23 Rozdział III: Drugie spotkanie ......................... 27 Rozdział IV: Kardynalne prawdy ...................... 35 Rozdział V: Kardynalne prawdy w praktyce ....... 43 Rozdział VI: Kardynalne prawdy - ciąg dalszy ... 47 Rozdział VII: Nowe postrzeganie ...................... 53 Rozdział VIII: Kolejne prawdy.......................... 57 Rozdział IX: Siła wybaczania ........................... 65 Rozdział X: Wybaczanie w praktyce ................. 71 Rozdział XI: Siła energii .................................. 77 Rozdział XII: Siła dziękczynienia ...................... 87 Rozdział XIII: Czakry jeszcze raz ...................... 93 Rozdział XIV: Spotkanie z Hanią ...................... 99 Rozdział XV: Siła modlitwy..............................101 Rozdział XVI: Siła regresingu...........................109 Rozdział XVII: Dygresje na temat wartości ........115 Rozdział XVIII: Utrwalenie czakr......................123 Rozdział XIX: Jeszcze o wybaczaniu..................127 Rozdział XX: Od wybaczania do autoregresingu.. 137 Rozdział XXI: Zacznij od „ja"...........................145 Rozdział XXII: Dziękczynienie..........................149 Rozdział XXIII: Czystość intencji i wibracji........151 Rozdział XXIV: Jeszcze o wizualizacji.................155 Rozdział XXV: Materializacja............................159 Zakończenie...........................................................163   PRZEDMOWA Kiedy zdecydowałam się przedstawić tę opowieść oczami mężczyzny, miałam w pamięci historię pewnego małżeń­stwa, gdzie w procesie terapeutycznym uczestniczyli wszyscy członkowie rodziny - rodzice i dwoje dorosłych dzieci. Podczas indywidualnych spotkań opowiadali niejednokrotnie te same zdarzenia, ale słuchając ich mogłeś przypuszczać, że są to cztery odrębne opowieści. Tak było w przypadku jednego z opowiadań, które łączył fakt rozlania przez mamę kawy i zdziwienie, że z małej ilości kawy w filiżance może być tyle plam na dywanie, ścianach, pościeli. Był to jedyny obiek­tywny fakt tego wydarzenia, przedstawiony przez wszystkich jednakowo. Dalsza część była interpretowana przez każdą osobę na swój własny sposób, przepuszczana przez filtr swoich emocji i oczekiwań. Podobnie jest w historii Hanny i Krzysztofa, każde z nich ma swoje racje, każde widzi zdarzenia poprzez pryzmat własnych doświadczeń, interpretuje zdarzenia zgodnie z wła­snymi przekonaniami, reaguje według wyuczonych podświa­domych wzorców. Rodzące się uczucie w dojrzałym wieku zostaje poddane próbie, czy zwycięży miłość czy społeczne normy i odpowiedzialność za inną osobę... Oboje zadają sobie nieustające pytanie, czy można budować nowe życie na gru­zach starego związku? Oboje szukają pomocy i rozwiązania, a towarzyszy im terapeutka, pomagając przejść przez chwile emocji, zwątpienia, złości, wyciszyć huragan emocji i odnaleźć wewnątrz siebie właściwą odpowiedź. Jest to książka o rozwoju osobowości, wzrastaniu jednostki, przygotowywaniu do życia w partnerstwie. Mówi o zmianie świadomości, która pozwala dostrzec inne wartości ponad własne ego, o pokonywaniu ograniczeń, o dostrzeganiu ciem­nych stron swojej duszy i mozolnym wznoszeniu się ponad przeciętność. Książka pozwala każdemu z nas odnaleźć siebie w zachowaniach bohaterów, pomaga wyrwać się z okowów podświadomości i rozpocząć życie zgodne z głębokimi warto­ściami wspólnymi dla całej ludzkości. Pokazuje, jak poprzez zmianę wewnętrzną można dokonać „cudu" w świecie ze­wnętrznym, bez ingerencji w życie innych osób. Uczy, jak nie zaniedbywać siebie i jednocześnie być tolerancyjnym oraz wyrozumiałym dla drugiej osoby. Pokazuje proces rozwoju duchowego, przechodzenia od własnego egocentryzmu na stronę duszy. Bohaterowie książki są zawieszeni pomiędzy ego a duszą. Cóż takiego jest pomiędzy ego a duszą - nasza podświado­mość, to w niej tkwi klucz do sukcesu i szczęścia. Bez tego ogniwa nie jest możliwa żadna zmiana w twoim życiu. Ja pokażę ci, jak odnaleźć ten klucz i zrobić z niego właściwy użytek. Miłej lektury. Wstęp esteśmy jednocześnie istotami ludzkimi i duchowymi, w równej mierze. Bez naszej materialnej, fizycznej cielesności nie mogłyby realizować się zamierzenia Duszy. To poprzez materializowanie się wzorców możemy wyjść poza ich zasięg. Aby uwolnić się od pewnych wzorców, panujących w głębi nas przekonań, musimy je zdemateria­lizować. I nie ma innej drogi, jak pojawienie się na tym świecie, czyli wcielenie. Szanuj swoją ludzką istotę, nie pomniejszaj jej, nie ignoruj, bo bez niej nie byłbyś w stanie zrealizować misji swojej Duszy. Nasza ludzka część to ego i podświadomość. Podświadomość nigdy nie odpoczywa, czuwa nieustannie, kierując wszystkimi funkcjami organizmu, rejestruje jedno­cześnie wszystko, cokolwiek działoby się wokół nas. Naszym świadomym umysłem jesteśmy w stanie zarejestrować jedynie pięć procent bodźców. Pozostałe dziewięćdziesiąt kilka trafia do naszej podświadomości i przechowywane jest tam jako, tak zwane bodźce podprogowe. Załóżmy, że dziecko śpi, a rodzice narzekają, że urodziła się dziewczynka zamiast chłopca. Co na to nasza podświadomość? Przyjmuje to stwierdzenie i wchłania je jako prawdę. W naszym podświadomym umyśle toczy się identyczny proces, jak w umyśle świadomym - na podstawie usłyszanych słów wyrabiamy w sobie pewne prze­konania i podejmujemy decyzje. Jeżeli nie pracujesz terapeutycznie nad usunięciem pew­nych wzorców, bodziec do zmiany negatywnych przekonań nadejdzie ze świata zewnętrznego, w postaci, na przykład, przykrego zachowania ze strony najbliższej osoby lub nie­przyjemnego wydarzenia. Stanie się to, byś mógł zapytać sam siebie: „Dlaczego mnie to spotkało, dlaczego tak się zachowałeś wobec mnie?". Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek zadawać sobie takie pytanie? Pewnie że tak, każdemu się tak zdarzało! A co słyszałeś w odpowiedzi? Może: „jestem do niczego" lub „to pewnie moja wina" albo „widocznie należy mi się". Jeżeli uświadomiłeś sobie te pytania, miałeś szczęście - mogłeś odpowiadając na nie zdać sobie sprawę, co tak naprawdę o sobie myślisz, że nie zasługujesz, że czujesz się winien, że masz kiepskie mniemanie o sobie. Co zrobić z niepochlebnymi myślami na swój temat? Większość z nas wypiera je, usuwa ze swojego pola widzenia. To nie jest przyjemne, uświadomić sobie coś nieprzyjemnego na własny temat. Popełniamy w ten sposób wielki błąd. Uciekamy od problemu jak dziecko, jak struś chowamy głowę w piasek, ale problem nie zniknie. Dziecko też myśli, że kiedy zamknie oczy staje się niewidzialne, a przecież widzą je wszyscy. Twoje przekonania też widzą wszyscy i swoimi zachowaniami pokazują ci, że problem istnieje, nie zniknął, kiedy zamknąłeś oczy. Kiedy nas coś boli powinniśmy szeroko otworzyć oczy, a nie je zamykać. Tak jak ból fizyczny świadczy, że „popsuło się" coś w naszym organizmie i trzeba to naprawić, tak ból psychiczny świadczy, że trzeba naprawić coś w naszej psychice. Jeżeli nie zajmiesz się bólem nerek, czy wątroby, wkrótce nastąpi kolejny atak, zapewne silniejszy. Identycznie sprawy mają się z twoją psychiką - nastąpi kolejny atak, w postaci przykrego słowa czy zachowania bliskiej osoby, tyle, że bardziej bolesny. Nie dziw się więc tym powtarzającym się „atakom" ze strony „słynnych ich". „Oni" tylko pokazują ci, czym powinieneś się zająć. Kiedy w ten sposób popatrzysz na świat, ludzi i zdarzenia, nabierzesz dystansu i poczujesz ogromną ulgę, że już nie musisz się na nich złościć, marnować swojej cennej energii na osoby, które, jak pewnie teraz myślisz, są ci nieprzychylne. Możesz w tym czasie zająć się sobą i usuwaniem negatywnych przekonań oraz wzorców. Jednak, żeby rozpocząć ten proces, trzeba nie lada siły przyznania się przed samym sobą, że wcale o sobie nie myślę dobrze, że uważam się za głupka, nieudacznika lub podłego łotra. A jeżeli już uświadomiłeś sobie, że uważasz siebie za głupka czy nieudacznika - masz szczęście! Większość tych „głupków, łotrów czy nieudaczników" wcale nie wie, że tak o sobie sądzą, żyjąc w błogiej nieświadomości, stworzonej przez ego, że są wspaniali, mądrzy, dobrzy i idealni. Obwiniając innych, poprawiają chwilowo mniemanie o sobie i nastrój, ale jednocześnie pogłębiają swoje przekonania. I oto nadciągają już kolejni „oni", którzy będą próbowali przebić się przez skorupę twojego ego, pokazując ci, kim naprawdę jesteś, według własnych wyobrażeń na swój temat. Po raz kolejny od ciebie zależeć będzie, czy tym razem otworzysz oczy, ockniesz się i przypomnisz, skąd w tobie tak niskie przekonania na swój temat. Może właśnie powstały, kiedy leżałeś w łóżeczku, a nad tobą stali ci poważni dorośli mówiąc: „szkoda, że nie urodziła nam się córka". Może w tym momencie uderzysz pięścią w stół, krzycząc „dość, już nie pozwalam się tak trak­tować", „dość myślenia, że jestem gorszy, bo nie spełniłem oczekiwań rodziców i nie urodziłem się dziewczyną. Dość, dość, dość!!!". Jeżeli jesteś świadomym uczestnikiem i jednocześnie ob­serwatorem przebiegającego tak procesu - masz szczęście! Bo możesz usunąć każde inne przekonanie, które zauważysz dzięki zachowaniom „słynnych ich". Jeżeli nie uświadamiasz sobie przebiegającego w tobie procesu, też masz szczęście! Bo on będzie zachodził w twoim podświadomym umyśle w nieświadomy sposób. Czy zadajesz sobie nieraz pytanie, dlaczego życie nie układa się po twojej myśli? Czy nie czułeś nieraz bezradności w dążeniu do celu? Tyle wysiłku, tyle energii i nic, żadnych efektów!!! Czy nie czułeś się nieraz jak w matni, bo cokolwiek byś nie robił nie przynosiło to spodziewanych skutków? Wtedy najczęściej walisz pięścią w stół, tupiesz nogą i krzy­czysz: nie tak miało być! Nie tak to zaplanowałem! Obrażasz się na świat, los, ludzi i Boga. Sądzisz, że swoim ludzkim umysłem potrafisz ogarnąć wszystko i że ty najlepiej wiesz, co dla ciebie najlepsze. A czy pamiętasz jakąś rzecz, której bardzo pragnąłeś, a która z perspektywy czasu wcale nie była dla ciebie najkorzystniejsza? Modliłeś się pewnie o to czy o tamto, a ta rzecz nie realizowała się. Obrażałeś się wtedy pewnie na Boga, że nie chce wysłuchać twoich modlitw i nieraz zapewne odwracałeś się od Niego. Kogo przypomina ci ten obrazek - małego, niedojrzałego Jasia, który pogniewał się na rodziców, gdyż nie chcieli spełnić jego zachcianki. A gdyby tak bez emocji porozmawiać z dorosłymi, dowiedzieć się dlaczego sądzą, że ta rzecz nie jest dobra dla ciebie? Tak jak dziecko nie jest w stanie zrozumieć pobudek kierujących dorosłymi, tak i Ty, dopóki duchowo nie dorośniesz, nie jesteś w stanie zrozumieć woli Boga i zestroić się z nią. Aby prawdziwie zestroić się z wolą Boga trzeba przejść przez wszystkie szczeble rozwoju: °&' uwolnić się od wpływu grupy, zabiegania o jej wsparcie i akceptację, "^ uwierzyć we własne możliwości, swoją siłę i moc, "^ odnaleźć tę część siebie, która jest najbliższa Bogu — swoją Duszę, c*' zestroić się, zbarmonizować ze swoją Duszą, a następnie z Bogiem. Dlaczego nie możemy tego zrobić na początku naszej drogi? Dlaczego jest to procesem? Kiedy jesteśmy zależni od woli grupy, kiedy lękamy się o swoje bezpieczeństwo, kiedy czujemy się zagrożeni, bardzo chętnie zawierzylibyśmy życie Bogu i podporządkowali Mu, tak jak grupie, aby otrzymać wsparcie i poczucie bezpie­czeństwa. Taki akt podyktowany byłby lękiem, a nie wiarą. Jak wiemy dla procesu kreacji najważniejsze są intencje. A jakie intencje i motywacje kierują nami, gdy nasze energie pozostały na poziomie lęku? Dopiero człowiek niezależny i wolny od lęku może dokonać niezależnego i wolnego wyboru zawierzenia Bogu i swojej Duszy, poddać się boskiemu prowadzeniu, a potem przewod­nictwu. Dopiero taka decyzja będzie świadomym, odważnym i przemyślanym wyborem. Kiedy już wiesz, że twoja Dusza to także ty, kiedy kochasz, szanujesz i ufasz sobie, kiedy wierzysz w słuszność swoich dotychczasowych decyzji, potrafisz bez lęku zaufać sobie - swojej Boskiej części, a następnie poddać się Boskiemu przewodnictwu. Może łatwiej będzie ci podjąć próbę zawierzenia Bogu, jeśli uświadomisz sobie, że to nie Bóg postanowił o twoich losach. Tego wyboru dokonałeś ty sam w swojej duchowej mądrości, kierując się dążeniem do rozwoju. Po to, by pójść dalej musisz usunąć swoje nagromadzone negatywne wzorce, skrzętnie przechowywane przez podświa­domość.