Więcej informacji
Milcząca arka to wzruszająca i pasjonująca książka napisana w formie autobiografii, przedstawia wiele nieznanych faktów oraz ujawnia polityczne oszustwa i sekrety przemysłu mięsnego. Wielu przedstawicieli biznesu mięsno-hodowlanego nazwało mtorkąMilczącej arki „wrogiem publicznym nr 1".„Jest to podróż w odkrywaniu rzeczywistości, która nas rozzłości i zaszokuje. Jej logika jest prosta: ludzie niszczą Ziemię i unicestwiają jej mieszkańców, doprowadzając do nędzy kraje Trzeciego Świata i rujnując własne zdrowie, poprzez działania, które nawet nie są nikomu potrzebne. Przedmiotem tej globalnej destrukcji jest hodowla miliardów chorych i cierpiących zwierząt. Milcząca arka to fascynująca i bardzo ważna książka, która zaliczana będzie do klasyki". dr Michael Mansfield „Przyznać należy, że autorce udało się przedstawić szereg faktów godnych szczególnej uwagi. Nasuwa się więc retoryczne pytanie, czy Milcząca arka jest obecnie potrzebna polskiemu czytelnikowi? Odpowiedź może być tylko jednoznaczna: tak i to z wielu względów. Autorka odsłania fakty budzące niekiedy grozę, o których wiedzieć należy, i które wymagają zmian, nawet radykalnych". prof. dr hab. Marian Milczak Książka Juliet Gellatley pt. Milcząca arka ujawnia sekrety produkcji mięsa, relacjonuje sceny z rzeźni zarejestrowane ukrytą kamerą przez obrońców zwierząt oraz przedstawia istotę zrównoważonej diety. The Times Milcząca arka alarmuje świat nowymi informacjami o zgubnych skutkach naszych zwyczajów żywieniowych. Sunday Mail Juliet Gellatley wypowiedziała pasjonującą walkę zwyczajowi jedzenia mięsa, kontynuując ją teraz przy pomocy swojej nowej książki, Milczącej arki. London Evening Standard Autorka Milczącej arki nie cofa się przed opisywaniem niewygodnych dla konsumentów mięsa faktów, rzucając im zarazem wyzwanie, wobec którego nie sposób jest przejść obojętnie. The Sentinel Nie ma drugiej książki, która by tak wyraźnie demaskowała świat produkcji i konsumpcji mięsa. The Vegan Milcząca arka jest autobiografią aktywistki wegetariańskiej i książką prezentującą logikę trudną do zanegowania, a jednocześnie ciekawą i łatwą w czytaniu. Red Pepper Milcząca arka to pasjonująca podróż w odkrywaniu rzeczywistości, która nas rozzłości i zaszokuje. To ważna i pasjonująca książka, która już należy do klasyki. Viva!LIFE Milczącą arkę czyta się jednym tchem, to książka dobra na prezent dla znajomych, a także niezbędna dla naszych księgarń i bibliotek. Agscene Spis Treści Słowo Wstępne.......................................................................................8Wprowadzenie........................................................................................10Rozdział 1 Świat w oczach świni......................................................17Rozdział 2 Kury, jajka i brojlery.......................................................27Rozdział 3 Sześciotygodniowy cykl życia........................................37Rozdział 4 Koniec linii produkcyjnej................................................49Rozdział 5 Nauka, sadyzm i ocalenie................................................55Rozdział 6 Coraz więcej mleka.........................................................64Rozdział 7 Morska opowieść............................................................74Rozdział 8 Ograniczona wolność.......................................................89Rozdział 9 Transporty desperacji.......................................................98Rozdział 10 Humanitarne zabijanie....................................................111Rozdział 11 Zdrowy wybór................................................................127Rozdział 12 Powrót do przeszłości.....................................................147Rozdział 13 Kraje rozwijające się......................................................153Rozdział 14 Lekcja ekologii...............................................................168Rozdział 15 Polityczne perswazje......................................................191Rozdział 16 Droga do przyszłości?....................................................207Przypisy................................................................................................214Bibliografia...........................................................................................226Rząd USA aprobuje dietę wegetariańską..............................................231Raport PCRM........................................................................................232 Inspirację do napisania poniższych uwag zaczerpnąłem ze wspaniałej książki profesora Ryszarda Manteuffla pt. Filozofia rolnictwa (PWN, 1987). Przytoczę tu dwa zdania, które mają charakter uniwersalny i ponadczasowy: „Punktem wyjścia etyki zawodowej jest zasada, że nie można oddzielać obowiązków zawodowych od moralnych. Reguły etyki zawodowej dotyczą wewnętrznych kwalifikacji człowieka, określają jego postępowanie zawodowe z punktu widzenia dobra i zła moralnego, krzywdy i sprawiedliwości".Tyle piękna zasada. A jak to się ma do współczesnej praktyki na co dzień? Odpowiedź znajdzie czytelnik w książce Juliet Gellatley, Milcząca arka. Pozycja ta jest zarazem autobiografią autorki, jak również środkiem i metodą uświadomienia społeczeństwu, nie tylko brytyjskiemu, o nieobliczalnych i niewyobrażalnych wprost cierpieniach zwierząt w pomieszczeniach chowu przemysłowego, w rzeźniach i ubojniach.Zdarzeniem, które wyzwoliło motywację autorki do działania na rzecz zwierząt i ich ochrony przed cierpieniami, było szkolne zwiedzanie fermy świń. Widok klatkowego chowu zwierząt, pozbawionych zarówno naturalnego ruchu, naturalnego pożywienia, kontaktu grupowego, żałosnych spojrzeń tychże zwierząt, był epizodem, który zdeterminował dalszą naukę i życie zawodowe tej niezwykłej niewiasty. Została ona wegetarianką i aktywną działaczką organizacji Viva! (Vegetarians International Voice for Animals). Po uzupełnieniu studiów z zakresu zoologii, stała się profesjonalistką w ocenie relacji człowiek - zwierzę - środowisko. Poznała całość mechanizmów i zależności, łącznie z działaniami finansowo-hodowlanego lobby Wielkiej Brytanii. Stała się zdecydowanym i nawet zwalczanym przeciwnikiem.Przyznać należy, że autorce udało się przedstawić szereg faktów godnych szczególnej uwagi. Przekonywujące sąnp. dane o częstszej o 50% zapadalności ludzi spożywających mięso na choroby nowotworowe i nadciśnienie oraz o zwiększonym o 57% występowaniu schorzeń serca i naczyń krwionośnych, w porównaniu do ludzi stosujących dietę wegetariańską. Problem chorób sercowo-naczyniowych i nowotworowych w Polsce jest alarmująco groźny. Autorka poświęca wiele uwagi konieczności zmian - w skali globalnej - na korzyść pokarmów roślinnych.Nasuwa się retoryczne pytanie: czy omawiana tu pozycja wydawnicza jest obecnie potrzebna polskiemu czytelnikowi? Odpowiedź może być tylko jednoznaczna - tak i to z wielu względów. Obok szerokiego grona czytelników, powinni sięgnąć po nią lekarze weterynarii pracujący w inspekcji sanitarnej, lekarze medycyny, dietetycy, czy producenci żywca, mleka i jaj. Autorka odsłania fakty, budzące niekiedy grozę, o których wiedzieć należy, i które wymagają zmian, nawet radykalnych.Jak mawiał mądry filozof Plutarch: ludzie powinni jeść, słuchając bardziej głosu natury. Zaiste, godne to upowszechnienia. Prof. dr hab. Marian Milczak Akademia Rolnicza w Lublinie Wprowadzenie W 1995 roku ludzie wyszli na ulice we wszystkich dużych miastach Wielkiej Brytanii. Byli zdeterminowani, spontaniczni i z zapałem manifestowali swoje oburzenie, a echo ich działania zostało na długo w sercach milionów Brytyjczyków. Po raz pierwszy w historii kwestia praw zwierząt poruszyła opinię publiczną i stała się codziennym tematem pierwszych stron gazet.Przyczyną tych demonstracji była sprawa transportów zwierząt z Wysp Brytyjskich na kontynent europejski: owiec - w celu kilkudniowego ich podtuczenia we Francji lub Hiszpanii, a następnie zakwalifikowania ich mięsa jako „produktu krajowego"; cieląt - mających trochę więcej niż kilka dni życia, aby umieścić je w pojedynczych, ciasnych klatkach, a następnie sprzedać ich mięso jako cielęcinę. Wspólny protest wobec takich metod postępowania ze zwierzętami skupił się w miejscach regularnych transportów zwierząt z Wielkiej Brytanii, tam gdzie miały swoje siedziby największe firmy przewozowe: P. & O. Ferries, Stena Sealink i Brittany Ferries. Jednym z najważniejszych skutków tego protestu było nie tylko uniemożliwienie przewożenia żywych zwierząt przez wielkie firmy transportowe, ale i skuteczne blokowanie możliwości działania innym, mniejszym firmom, które bardzo chciały wykorzystać nadążającą się okazję i w zastępstwie świadczyć swoje usługi transportowe. Wykorzystywały one każdą sposobność i wszelkie możliwe środki - na morzu i w powietrzu, pod osłoną ciemności, zmierzchu i nocy, aby móc jak najszybciej przewieźć swój „delikatny towar". Ale gdziekolwiek próbowano to zrobić, o jakiejkolwiek porze dnia i nocy, natychmiast pojawiali się tam ludzie, aby ich przywitać, stanąć na ich drodze, położyć się na trasie przejazdu, poruszyć ich sumienia i w efekcie uniemożliwić ten handel, odwołując się przy tym do szerokiej opinii publicznej w całym kraju.Osoby, które spontanicznie przyłączyły się do tego protestu, często swym zachowaniem i wyglądem wykraczały poza przyjęte normy 1 stereotypy społeczne. Wśród demonstrantów znalazły się kobiety w średnim wieku wywodzące się z tzw. klasy średniej, które nigdy wcześniej nie protestowały publicznie, młode dziewczyny z kolorowymi fryzurami, ubrani odświętnie obywatele w starszym wieku i młodzieńcy w polowych kurtkach z psami na smyczach. Tym, co połączyło tych ludzi we wspólnym proteście, była złość i oburzenie z powodu ignorowania fundamentalnych zasad współczucia, jakie należy okazywać innym czującym istotom. To, co zjednoczyło tylu różnych ludzi w spontanicznej manifestacji w obronie zwierząt, zaprzeczyło wieloletniej polityce rządu, według którego nie istnieje coś takiego jak współczucie i troska o innych, a jedynie indywidualne dążenia do osiągania maksymalnego zysku i prawa wolnego rynku, które są jedyną odpowiedzią na problemy współczesnego świata.Po wielu latach wmawiania ludziom, że nie powinni troszczyć się o dobro innych, liczne grupy protestujących udowodniły, że nieobo-J jętny jest im los i cierpienie innych, bezbronnych istot. Protest tych ludzi rzucił wyzwanie nie tylko cynicznej postawie rządu, ale sprawił coś jeszcze bardziej istotnego: ludzie zaczęli sobie wreszcie uzmysławiać związek, jaki zachodzi pomiędzy okrutnym traktowaniem zwierząt hodowlanych, a tym, co zwykło pojawiać się na talerzach na obiad w większości domów.Po udzieleniu wywiadu dla telewizji BBC na początku tych de-j monstracji, podszedł do mnie kamerzysta BBC i spytał, co jest złego w konsumowaniu produktów zwierzęcych? Człowiek ten nie był kimś wyjątkowym, gdyż większość ludzi wciąż nie ma podstawowej wiedzy na temat tego, skąd bierze się ich pożywienie, w jakich okolicznościach jest „produkowane" i jakie ma to skutki dla środowiska naturalnego. Takie publiczne protesty skłaniają więc do pewnych reflek-j sji i wniosków.Uważam, że już samo rozpoczęcie zadawania pytań i bycie dociekliwym, to dobry początek na odkrywanie rzeczywistości. Mamy nadzieję, że proces ten będzie szybki, gdyż nie można już dłużej toleH rować destrukcji, którą powoduje powszechny zwyczaj jadania mięsa, który stopniowo unicestwia życie na ziemi. Wegetarianizm lub wega-j nizm nie jest żadną ideą hipisowską, mającą korzenie w jakiejś tajemnej koncepcji nirwany, a raczej jest ideą, która była obecna na ziemi setki, a nawet tysiące lat temu. Tkwi ona w sercu dosłownie każdego wielkiego systemu filozoficznego czy religijnego.Przemysłowe hodowle zwierząt stanowią zarodek prawie wszystkich katastrof ekologicznych, które obecnie dotykają ziemię: od kwaśnych deszczów począwszy, a na globalnym efekcie cieplarnianymi, pustynnieniu gleb czy dewastacji lasów kończąc. Erozja gleb, deficyt wody, chemizacja rolnictwa, są bezpośrednio i nierozerwalnie związane z funkcjonowaniem fabryk mięsa. Dwie trzecie obszaru wielkich oceanów na całym świecie stoi w obliczu katastrofy ekologicznej, co iest związane z powszechnym zwyczajem połowu ryb w celach komercyjnych.Świat Zachodu wytworzył tradycję konsumpcji mięsa, która rozpowszechniła się w krajach europejskich, osiągając swoje apogeum w Stanach Zjednoczonych, a obecnie ma już wpływ na całą naszą planetę. To właśnie jest ten rodzaj odżywiania się, który pochłania prawie 40% całego plonu zbóż na świecie, aby nakarmić nimi zwierzęta ho-dowlane(l) (stosując przy tym mało wydajną zamianę 10 kg białka roślinnego w 1 kg mięsa'""1). To jest także ten sposób odżywania się, który potrzebuje cztery i pół razy więcej obszaru ziemi uprawnej niż jest to potrzebne do nakarmienia ludzi odżywiających się wyłącznie pokarmem roślinnym i ponad dwa razy więcej niż potrzeba byłoby do nakarmienia wegetarian(3). Wskutek podporządkowania sobie gospodarki krajów Trzeciego Świata przez bogate państwa Zachodu, w biednych krajach produkuje się surowce potrzebne do karmienia zwierząt hodowlanych w krajach bogatych, podczas gdy dzieci w ubogich krajach umierają z głodu. Produkcja mięsa jest nierozerwalnie związana z problemem głodu na świecie. Za pośrednictwem Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego eksportujemy mechanizmy działania i podstawy naszego systemu ekonomicznego legalizującego chciwość i wyzysk, do krajów, które mają własne dziedzictwo kulturowe, istniejące tam często od tysiącleci.Być może dałoby się to wszystko jeszcze jakoś usprawiedliwić, gdyby mięso rzeczywiście było niezbędnym i niezastąpionym składnikiem naszej diety, potrzebnym nam do rozwoju. Ale prawda jest dokładnie odwrotna. Faktem jest, że z biologicznego punktu widzenia jesteśmy bardzo podobni do wielkich małp człekokształtnych. Mamy podobne jak one zęby, ręce, palce, wnętrzności i system trawienny, właściwy dla istot odżywiających się owocami i różnego rodzaju roślinami. Budowa naszego ciała i procesy biologiczne w nim zacho-zące są tak zaprojektowane, abyśmy mogli spożywać owoce, warzywa, ziarna i orzechy.Od czasu zakończenia II wojny światowej, kiedy to zaczął siej gwałtowny wzrost konsumpcji mięsa, ogólny stan naszego zdrowia bardzo się pogorszył. Pomimo różnych fatalistycznych ostrzeżeń przed wegetarianizmem, okazało się, że wegetarianie żyją dłużej i o wiele rzadziej chorują. Nowe badania w tej dziedzinie jeszcze dobitniej ten fakt potwierdzają. Największym zabójcą w bogatych krajach Zachodu są choroby serca, a wegetarianie o około 50% mniej chorują i umierają z tego powodu*43. Drugim z kolei zabójcą jest rak. Wśród wegetarian ryzyko zachorowania na raka i różne jego odmiany jest też około 50% mniejsze(5). W mięsie nie ma dwóch z niedawno odkrytych podstawowych składników pomagających chronić ludzkie zdrowie - błonnika(6) i antyutleniaczy(7).Tymczasem, coraz powszechniej stosuje się barbarzyńskie metody hodowli zwierząt na skalę przemysłową. Świnie odizolowane w stalowych przegrodach, pozbawione bodźców zewnętrznych i możliwości swobodnych ruchów, cierpią i doświadczają obłąkania. Cielęta,1 mające trochę więcej niż kilka dni życia, odseparowuje się od matek i przenosi do klatek, w których ledwie mogą wykonywać jakieś ruchy. Celowo wywołuje się u nich anemię i trzyma w odosobnieniu. Kurczęta, z natury żywe i ruchliwe stworzenia, wciska się po pięcioro do klatek trochę większych niż kuchenka mikrofalowa.Jednak prawdziwą kulminacją barbarzyństwa popełnianego wobec zwierząt jest to, co dzieje się w rzeźniach. Kręgosłupy żyjących jeszcze owiec wyrywa się metalowymi obcęgami; żyjące i świadome co je czeka jagnięta, zabija się przecinając im kark, by nie marnować! zbyt dużo cennego czasu na bardziej humanitarny ubój. W samej tyl-] ko Wielkiej Brytanii na linii produkcyjnej zakładów mięsnych ginie co roku ponad 750 milionów zwierząt(8).Po przeczytaniu Milczącej arki niektórzy czytelnicy mogą mnid oskarżać o antropomorfizm, ale to byłoby nieprawdziwe uproszcze-j nie. Ponieważ interesuję się zwierzętami i światem przyrody, fascynują mnie zadziwiające możliwości przystosowawcze świata fauny i flory, a zwłaszcza to, jak doskonale funkcjonują i zachowują się zwierzęta we własnym środowisku. Dla mnie jest zupełnie oczywiste i naturalne, że życie zwierząt jest tak samo ważne dla nich, jak nasze życie dla nas.Zachodni stereotyp postrzegania świata stawia nas ponad światem zwierząt i poza regułami, jakie nim rządzą. Jako gatunek ludzki patrzymy z góry na świat przyrody i stwierdzamy, że nic się w nim nie liczy, prócz nas samych. Wszystkie jego bogactwa sapo to, by je eksploatować, a jeśli nie nadają się do wykorzystania, wtedy niewiele dla nas znaczą. Niszczymy ekosystem ziemi, nie będąc świadomi długotrwałych skutków takiego postępowania i jeśli nawet zdajemy sobie sprawę z tego, to i tak kontynuujemy naszą niszczycielską działalność, ponieważ dzisiaj jest ważniejsze od tego, co będzie jutro.Mimo że rządy wielu krajów dostrzegają problemy, które nas zewsząd otaczają, to jednak są bezradne w ich rozwiązywaniu. Wydaje się niemożliwe, aby rządy krajów na świecie nie zdawały sobie sprawy, że jedyna możliwa droga rozwoju cywilizacji musi opierać się na współistnieniu, zainteresowaniu problemami innych i ochronie naturalnych zasobów ziemi, a nie tylko na maksymalizacji zysków i nieograniczonej konsumpcji. Powinna się także opierać na rozwoju prawdziwej edukacji, a nie tylko na konieczności zaliczania poszczególnych egzaminów. Jednak, jest mało prawdopodobne, aby tak się stało, gdyż to stanowiłoby zagrożenie dla całego systemu, który jest źródłem mocy, bogactwa i wpływów dla elit rządzących.Nic więc dziwnego, że każda kolejna propozycja ekologiczna dotycząca na przykład ograniczenia połowów ryb, jest natychmiast ignorowana w imię zarabiania coraz większych pieniędzy. Kiedy dochodzi do konfrontacji między ochroną a dewastacją i gdy są w to zamieszane wielkie międzynarodowe korporacje, zwykle górę biorą ich krótkowzroczne, egoistyczne cele.Choć wiemy już na pewno, że dieta wegetariańska jest o wiele zdrowsza niż sposób odżywiania oparty na mięsie, to właśnie hodowcy zwierząt otrzymują większość dotacji i subsydiów rządowych. Choć wiemy, że bieda i ubóstwo wyniszczają i zabijają ludzi, kontrast między bogatymi a biednymi stale się powiększa.Jako gatunek ludzki uczyniliśmy z siebie jedynego arbitra decy-uJącego o stanie naszego globu, czym doprowadziliśmy do zachwiana równowagi w jego naturalnym środowisku. Stosując selektywne letody hodowli zwierząt i manipulację genetyczną, stworzyliśmy lerzęta nie mogące żyć samodzielnie bez naszej ingerencji. Wraz z intensyfikacją hodowli fermowej rozszerzamy stosowanie antybiotyków, hormonów, farmaceutyków i chemikaliów.Poprzez tak ryzykowną manipulację w określaniu przyszłego losuj zwierząt, narażamy na szwank własne zdrowie i życie. Wydaje się, że dzisiejszy człowiek nie jest w stanie zrozumieć, że każda żywa istota ma swoje określone miejsce w przyrodzie i pewną rolę do odegrania w życiu. Żadne z tych zwierząt, które zabijamy - nawet jeśli określamy je mianem szkodników - nie stanowi zagrożenia dla harmonijnego funkcjonowania naszej planety. To nie one stanowią zagrożenie dla niej, lecz my!Miejmy nadzieję, że ludzie w końcu zrozumieją jaka jest ich] prawdziwa rola i miejsce na ziemi oraz zaakceptują potrzebę pokojowego współistnienia ze wszystkimi jej mieszkańcami. Kiedy w brutalny sposób zabija się kilkudniowe cielęta, gdy przystawia się nóż do szyi jagnięcia, wtedy nie ma mowy o żadnym współczuciu. A bez współczucia nie ma nadziei na lepszy świat.Jaki jest więc pierwszy krok do osiągnięcia tego celu? Wegetarianizm jest jedną z tych możliwości wyboru, które podjęte bez większego wysiłku, mogą przynieść natychmiastowe, pozytywne skutki. Jest to pierwszy krok prowadzący do zakończenia cierpień zwierząt hodowlanych. Jest to pierwszy krok pozwalający całej naszej planecie na rozpoczęcie stopniowego procesu samouzdrawiania.Gdy jednak dalej będziemy unicestwiać żywe istoty zamieszkując ce Ziemię, ich głos, włączając w to także głos ludzki, w końcu zamilknie i pewnego dnia nasz wspólny statek kosmiczny o nazwie Ziemia, stanie się już na zawsze milczącą arką.