Więcej informacji
Jedzenie i pisanie to dwie namiętności autorek. Dzielą się nimi sprawiedliwie i dzięki temu powstała książka napisana z pasją. Grillują wszystkie nacje na całym świecie, nasi przodkowie grillowali, nie wiedząc jeszcze o tym, co robią. Upieczone w ten sposób mięso jest przesiąknięte zapachem dymu i wprost rozpływa się w ustach. Tajemnicą tych pyszności jest odpowiednia marynata, czas pieczenia, dodatki w postaci przypraw czy warzyw. Grillowanie to także dobre towarzystwo, świeże powietrze, swobodny nastrój, A może bardziej chodzi o smak. Zapach. Świeże składniki. Proste metody. Luźną atmosferę spotkania. Grill to przyjaciele. Rodzina. A przede wszystkim poczucie odprężenia, związane z pieczeniem jedzenia nad ogniem. Autor: Pippa Cuthbert, Linsday Cameron Wilson Wydawnictwo: KDC Ilość stron: 176 Format: 170 x 240 mm Kolor: czarno-biały Papier: kredowy Oprawa: miękkaSPIS TREŚCIKilka stów o barbecue......................................................... 6 Sekrety udanego grillowania.................................................. 10 Praktyczne rady dotyczące przyrządzania mięsa, ryb i drobiu.......................................................... 19 Przystawki................................................................... 22 Dania główne................................................................. 42 Chleb w dłoń................................................................. 82 Szaszłyki................................................................... 106 Sałatki i warzywa........................................................... 122 Desery...................................................................... 152 Dodatki..................................................................... 166 Słownik..................................................................... 172 0 autorkach................................................................. 174 Indeks...................................................................... 175Kilka słów o amerykańskim barbecue (a polskim grillowaniu) To książka o grillowaniu, nie tylko o barbecue. Pozwól, że to wyjaśnię. Spędziłam jakiś czas na południu Stanów Zjednoczonych, gdzie słowo barbecue stosuje się jako rzeczownik, a nie jako czasownik. Według amerykańskiej definicji barbecue to kawał mięsa piekący się zwolna na ruszcie nad ogniem z tlącego się drewna. W trakcie pieczenia mięso polewa się prostym sosem na bazie octu winnego, a niekiedy także sosów pomidorowych / przetworów pomidorów. Upieczone w ten sposób mięso jest przesiąknięte zapachem dymu i wprost rozpływa się w ustach. Ale, jeśli wolno mi uogólniać, gdzie jest dym, tam jest i ogień. A gdzie jest ogień, tam są mężczyźni. A wraz z mężczyznami pojawia się rywalizacja. Kwestia barbecue dzieli w Stanach Zjednoczonych całe stany, miasta, dzielnice i rodziny. Weźmy za przykład Północną Karolinę. Teksańczycy, zasadniczo rzecz biorąc, stoją murem za mostkiem wołowym, mieszkańcy Południowej Karoliny są za wieprzowiną w sosie musztardowym, natomiast mieszkańcy Kansas City uwielbiają żeberka. Jednak w Północnej Karolinie sprawy nie wyglądają tak prosto. W zachodniej części stanu (Lexington czy Piedemont), barbecue oznacza łopatkę wieprzową polewaną podczas pieczenia sosem na bazie pomidorów. Mieszkańcy wschodniej części stanu natomiast wyznają starą zasadę: wykorzystaj ze świni wszystko poza kwikiem -z dodatkiem niewielkiej ilości sosu na bazie octu winnego. Obie strony utrzymują, że robią najlepsze barbecue na świecie i żadna nie zamierza ustępować. To nie jest świeży spór; kontrowersja ciągnie się od dziesięcioleci, choć trzeba przyznać, że ostatnio dokonał się pewien postęp. Wiosną 2005 roku władze miasta ogłosiły Lexington wraz z jego łopatką wieprzową i sosem pomidorowym „światową stolicą barbecue". Miłośnicy octu winnego byli nie na żarty oburzeni. Zrywane przyjaźnie i zaciśnięte pięści przyciągały reporterów. Nowiny dopadły mnie w mojej kuchni w Halifax, w Nowej Szkocji, gdy niczego się nie spodziewając, najspokojniej w świecie szykowałam marynatę do żeberek wieprzowych. Nawet przez radio dało się wyczuć, że namiętności sięgają zenitu. Mieszkańcy Północnej Karoliny zgadzają się przynajmniej co do jednego - a mianowicie co do tego, jak należy używać słowa barbecue. Roger Dennis, dziennikarz i wielbiciel barbecue sformułował to w sposób jasny i prosty: „Barbecue - powiedzmy to po raz tysięczny - jest rzeczownikiem. Nie czasownikiem, ani przymiotnikiem. Pieczesz świniaka i masz barbecue. Grilujesz steki i burgery. Niczego nie barbekujesz. I dość na tym". Uwielbiamy gotowanie na świeżym powietrzu. Uwielbiamy snujące się po ogrodzie zapachy, przyciągające gości do paleniska. Z rozkoszą wdychamy woń mięsa pieczonego nad tlącym się węglem drzewnym, zwłaszcza gdy dorzuci się do niego garść trzasek z aromatycznego drewna. Doceniamy wygodę i szybkość pieczenia na grillu gazowym oraz wszechstronność patelni do grillowania. Wszystkie te urządzenia pozwalają przyrządzić improwizowany posiłek, niezależnie od pogody, pory roku i dnia. Jesteśmy dziewczynami oddanymi sztuce gotowania na świeżym powietrzu. Wraz z uwielbieniem przychodzi siła i mądrość. Nie brak nam sił, żeby grillować razem z facetami, ale mamy dość rozumu, żeby unikać towarzyszącej grillowaniu rywalizacji. Nie wiemy dlaczego pieczenie na ruszcie wyzwala ducha rywalizacji. Być może wiąże się to z pierwotnymi instynktami człowieka łowcy. Może to kwestia zbyt wielkich narzędzi. Niezależnie od powodów grillowanie nie tylko dzieli miasta, lecz także przyjaciół. Gdy Pippa spotyka się z przyjaciółmi przy grillu u siebie w Nowej Zelandii, faceci przepychają się do grilla z piwem i surowymi stekami w rękach, natomiast kobiety mieszają sałatki i popijają wino w kuchni. Tysiące kilometrów od Nowej Zelandii, w Halifax, w Nowej Szkocji, możesz zobaczyć taki sam obrazek w ogródku za moim domem. Ale jak to się mówi, historia nie stoi w miejscu. Kobiety mogą grillować, mężczyźni mogą robić sałatki, wszyscy mogą wcielać rzeczownik barbecue w czyn. Słowo barbecue jest zresztą dużo starsze od dania. Tajnowie, pierwotni mieszkańcy Haiti, dawno temu wytępieni przez europejskich osadników, mówili barbacoa na drewniany ruszt, który równie dobrze mógł służyć do spania po rozścieleniu na nim liści lub do pieczenia po rozłożeniu na nim mięsa. Za pośrednictwem Hiszpanów słowo wymarłego języka Tajnów trafiło do angielszczyzny, w której jeszcze pod koniec XVII wieku oznaczało drewnianą ramę czy szkielet. Na początku XVIII wieku barbecue stało się jednak już wyłącznie rożnem lub rusztem służącym do pieczenia mięsa, a pod koniec tegoż stulecia określało również mięso pieczone na ruszcie lub rożnie. Alternatywna teoria głosi, że słowo barbecue pochodzi od francuskich słów barbe a queuet co dosłownie znaczy „od głowy do ogona", na określenie zwierząt pieczonych w całości na rożnie. Jak było, tak było, dość powiedzieć, że słowo barbecue ma za sobą długą i niejasną historię. Z natury zgodne, gotowe jesteśmy przystać na każdą wersję: możemy grillować, robić barbecue lub traktując barbecue jako czasownik, gotoweśmy nawet barbecue „barbecue". Chodzi nam bardziej o smak. Zapach. Świeże składniki. Proste metody. Luźna atmosfera spotkania. Przyjaciele. Rodzina. A przede wszystkim poczucie odprężenia, związane z pieczeniem jedzenia nad ogniem. Większość przepisów można wykonać zarówno na grillu, jak i na patelni, zależnie od chęci, pogody czy od tego, co akurat mamy pod ręką. W niektórych przypadkach wskazywałyśmy jednak, że ta lub inna forma pieczenia jest bardziej wskazana. Niektóre potrawy można piec wyłącznie na grillu. Bądź co bądź nie sposób upiec kurczaka w całości na puszce piwa, stawiając puszkę na patelni grillowej.